Puławską „bezpiekę” zawiadomił miejscowy konfident, który obserwował dom Wojanów. Przed świtem przyjechała do Nałęczowa kompania KBW. Żołnierze zostawili samochody na skraju miejscowości i skrycie podeszli pod budynek przy ul. Kolejowej. Żołnierzy otaczających budynek pierwszy dostrzegł „Pirat”. Wypadł na podwórze i od razu zginął, przecięty serią erkaemu. „Michał” natomiast zabarykadował się w domu i przez ponad godzinę walczył przeciwko całej kompanii. Dopiero, gdy po wybuchu rzuconego przez oblegających granatu został ciężko ranny (stracił rękę), sam się zastrzelił. Po stronie KBW zginął 1 żołnierz, dwóch było rannych.